sobota, 8 marca 2014

Part 17

Rozdział zawiera sceny, które mogą być rażące dla niektórych osób.... *-* Jeśli nie chcesz to po prostu pomiń ten rozdział (wstawię streszczenie w następnym poście) lub po prostu omiń ten fragment :*

 - Jak się czujesz w naszym towarzystwie - zapytał.
- Dobrze, o dziwo bardzo dobrze.
- Słyszałem że nie uciekłaś, nie boisz się, nie brzydzi cię picie krwi. To niesamowite.
- Zawsze uciekają? Brzydzi ich krew?
- Tak zawsze, znaczy teraz już nie zawsze.
Zerknął w okno a ja podążyłam za jego wzrokiem. Zobaczyłam Max'a stojącego obok Louis'a podali sobie ręce ale mój przyjaciel nie był z tego zadowolony. Max ruszył w stronę drzwi, wzięłam kolejny łyk alkoholu i oparłam się o fotel.
- Dobrze się czujesz? Za mocny?
- Dobrze się czuje i nie jest za mocny.
- Max? Poznałaś go to dlatego Niall prosił by cię teraz pilnować...
- Pójdę do sypialni.
- Dobra, tam będziesz bezpieczna... Weź sobie jeszcze drinka, Niall albo ja tam przyjdę jak Max sobie pojedzie...
 Szybkim i pewnym krokiem ruszyłam do sypialni, z drinkiem w ręku. Otworzyłam drzwi i postawiłam kieliszek na komodzie, zaświeciłam lampkę... Przyjemne ciepłe światło oświetliło pomieszczenie. Ściągnęłam buty, ponownie chwyciłam kieliszek do ręki, muzyka dostawała się nawet tutaj.
- Myślałem że już nie przyjdziesz - usłyszałam głos za swoimi plecami.
- Max - przeraziłam się.
- Tak kotku, ja - uśmiechnął się i podszedł bliżej - wiesz kim jestem więc nie mam aż takiej przewagi jak zwykle - błysnął dwoma kłami.
 - Czego chcesz, jestem dziewczyną Niall'a.
 - Może jesteś, może nie tego pewnym być nie mogę nie przedstawił cię mi jeszcze...
 - Wal się Max!
- Nie grzeczna, nie grzeczna jesteś. Ale ja sobie z tobą poradzę - podszedł do mnie bliżej a ja mimowolnie zrobiłam krok do tyłu, niestety był szybszy i silniejszy. Przytrzymał mnie i oparł o drzwi. - Już nie jesteś taka odważna, a szkoda... Chodźmy na łóżko śliczna.
- Wal się Max - próbowałam go odepchnąć. Ale on mocno chwycił mnie i rzucił na łóżko.
- Walić, a może popieprzę sobie ciebie - uśmiechnął się i dotknął swoją ręką moich nagich ud. Jego ręka powoli wędrowała w górę, szybkim i sprawnym ruchem ściągnął mi majtki.
- Max. Weź. Mnie. Zostaw - podkreśliłam każde ze słów, nie bałam się tego co chciał zrobić. Bałam się że Niall przez to mnie zostawi, że będzie się mnie brzydził.
- Och kotku, kotku - poczułam jego ciepły oddech na skórze, jego ręce podniosły moją sukienkę. Leżałam więc nie mógł jej zdjąć.
- Max. Zostaw. Mnie. W. Tej. Chwili - prawie wrzeszczałam.
- Najpierw się z tobą zabawię - powiedział całując mój brzuch.
- A może jednak nie! - usłyszałam krzyk z drzwi - Puść ją JUŻ, nie rozumiesz że jest ze mną? Chyba Ci o tym powiedziała - Niall odciągnął już mojego napastnika.
- Może i mówiła, ale pewnym być nie mogę - zaśmiał się.
- Teraz już jesteś? - tym razem odezwał się Louis stojący za plecami blondynka - Możesz przestrzegać chociaż tych podstawowych zasad - warknął.
- Nic Ci nie jest kochanie - Horan był już przy mnie, ale bał się mnie dotknąć...
- Nic, spokojnie kochanie - przysunęłam się do niego poprawiając sukienkę, bieliznę już na siebie dawno założyłam, objęłam jego szyję i przytuliłam się. Słyszałam oddech ulgi i już pewnie objął mnie.
- Masz szczęście że nie jest do mnie uprzedzona bo bym cię zabił - Horan ze mną na rękach obrócił się w jego stronę.
- Boshe, co jej by się musiało stać. O czym musiałaby się dowiedzieć by od ciebie uciec? - zapytał Lou z uśmieszkiem...
- Musiałby zginąć, zabić mojego ojca albo... Sama już nie wiem - zaśmiałam się. Horan mocno mnie przytulić.
 - Nigdy - szepnął mi do ucha.
Objęłam go mocniej nogami w pasie i rękoma za szyję po czym czule pocałowałam.
- Eh, wracamy na imprezę? Masz jeszcze na nią ochotę?
- Jasne, jeśli tylko idziesz ze mną.
- Idę, teraz ludzi będzie już coraz mniej. Zbliża się trzecia więc część śpi a część wyszła. Pozostanie niewielu, więc będzie więcej wampirów.
 - No i...?
- Zadziwiasz mnie, jeden z nas, Max, próbował cię właśni zgwałcić ale to ci nic nie robi... Kocham cię wariatko - pocałował mnie i wyszliśmy z pokoju. Po chwili siedzieliśmy już na dole na kanapie, sączyłam kolejnego drinka ale jeszcze nie byłam pijana. Niall przedstawił mnie wszystkim jako swoją dziewczynę a oni wszyscy zgodnie stwierdzili że to niezwykłe że przed nim nie uciekłam...
- Oglądamy coś, jest prawie czwarta...  Eh, przydałoby się wracać do domów - powiedział w końcu Felix.
- Eh, masz rację. To do zobaczenia za miesiąc - machnęli jego towarzysze i już po chwili nikogo z nich nie było w pomieszczeniu...
- Proszę, proszę jak oni go słuchają - zaśmiał się Piter - dobra chłopcy i dziewczyny my też bierzemy swoją krew i uciekamy - szturchnął w ramię Amandę.
- Dobra chłopcy bierzemy kartony i uciekamy, mają rację zbliża się ranek przydałoby się być u siebie . posłała piękny uśmiech swoim towarzyszą a oni poszli i biorąc swoje kartony poszli do samochodów.
Piter objął Amandę w pasie a ja szybko zrozumiałam że są parą, Amanda cmoknęła go w policzek pożegnali się i wyszli.
 - Od dawna są razem - zapytałam gdy już ich nie było.
- Od dwudziestu lat - odpowiedziała Perrie.
- Chodźmy do sypialni - szepnął mi na ucho blondynek, a ja tylko kiwnęłam głową. Już po minucje leżeliśmy na jego ogromnym łóżku całując się. Tym razem leżąc na tym łóżku z mężczyzną poczułam się cudownie, a co najważniejsze bezpiecznie.
- Chcesz tego - zapytał wkładając mi ręce pod sukienkę.
- Tak, chce - dla potwierdzenia swoich słów szybkim ruchem pozbawiłam go koszulki.
- Rozumiem ze to podwójne potwierdzenie - szepnął przewracając mnie i siebie tak by to on był na górze.
 - Tak - powoli moje ręce wędrowały po jego klatce piersiowej w dół aż do guzika spodni, szybkim i pewnym ruchem odpięłam go a moje ręce już bez oporu wślizgnęły się pod spodnie i pod bokserki.
Jęknął cicho pod samym moim dotykiem. Jego ręce wędrowały po moich plecach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz