sobota, 1 marca 2014

Part 10

- Jasne, jeśli tylko dalej chcesz mojej pomocy - uśmiechnęłam się. Wiedziałam jak dużym zaufaniem trzeba kogoś obdarzyć by pozwolić mu przeglądać takie dokumenty i by podać swoje osobiste, acz ważne hasło. Poczułam się prawie jak w domu, ale to ciągle nie był mój dom. Nie potrafiłam, jeszcze, pokochać tego miasteczka. Pomimo że pokochałam już kilku jego mieszkańców. To dziwne ale od pierwszej chwili gdy tylko spotkałam Niall'a czuje się tak jakbym w końcu znalazła swoje miejsce na Ziemi. Moje rozmyślania przerwał czyjś głos.
- Co dziś na lunch? - droga do stołówki, z gabinetu Pezz, nie była długa jednak my pokonałyśmy ją w ciszy. - Sałatka lub hamburger lub spaghetti - wyszeptała Dan przeglądając jadłospis na ten tydzień.
- Do tego sorbet malinowy lub galaretka lub tiramisu - posłałam im uśmieszek, nie tak dawno przeglądałam ten jadłospis. Perrie powinna go zatwierdzić w zeszłym tygodniu a skoro nie chodziła na uczelnie to tego nie zrobiła. Ufając mailom, ostatni raz była tu we wtorek zeszłego tygodnia a dziś był piątek.
- Patrzcie, patrzcie nie chodzi tu a i tak wie. Nie, marz nawet w Doutround nie mają takich lunchy - Eli lekko szturchnęła mnie w ramię. Przez co, albo dzięki czemu w bardzo radosnym humorze weszłyśmy na stołówkę. Wszystkie jeszcze chichotałyśmy mijając pierwszą grupkę ludzi i bez kolejki biorąc lunch. Ja i Pezz wybrałyśmy to samo sałatkę i sorbet malinowy. El zamiast sorbetu wybrała tiramisu a Dani zabrała spaghetti i sorbet. Usiadłyśmy przy jednym z niewielu już wolnych stolików i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Dziś impreza, wszyscy na nią czekają ale nikt jeszcze nie wie kto jest zaproszony - Dan szeptała a z jej twarzy nie znikał uśmiech, nie do końca rozumiałam o co chodzi.
- To... Taka nasza tradycja, organizujemy co miesiąc imprezę o której wiedzą wszyscy w szkole i pół miasteczka ale...- Pezz najwyraźniej udzielił się humor Pezart, na szczęście zrozumiała mój wyraz twarzy który wyrażał zdezorientowanie.
- Dopiero w ostatniej chwili dostają zaproszenia, na kilka lub kilkanaście godzin wcześniej. Z tego co wiemy to faceci zawsze mają już przygotowany alkohol i bukiecik lub pojedynczy kwiat dla towarzyszki. Dziewczyny mają przygotowane sukienki i czekają na zaproszenie bądź też chłopaka który takowe zaproszenie otrzymał - objaśniła mi w końcu ostatnia z moich nowych przyjaciółek.
- Teraz rozumiem, ja mam zaproszenie?
 - Ty go nie potrzebujesz jako dziewczyna Horana jesteś współorganizatorką no i jesteś na bezpiecznej liście - w tym momencie brunetka dostała w brzuch od Danielle, siedzącej najbliżej niej.
- Co to bezpieczna lista? - zapytałam zaciekawiona.
- Nic ciekawego. Przybliżę ci jeszcze kilka zasad - Dan wyraźnie próbowała coś ukryć - a więc jest tak że chłopak nie może zaprosić dziewczyny z zaproszeniem. Dziewczyna nie zaprasza nikogo. Po określeniu przez chłopaka jego pary rozdajemy ostatnie zaproszenia wolnym osobą ale z notatką że nie mogą nikogo zaprosić
- Trochę to zaplątane, ale chyba zrozumiałam.
- Najzabawniejsze jest to że nikt, NIGDY nie odmówił nam przyjścia - dodała Pezz.
- Rozumiem, a powiecie mi o co chodzi z bezpieczną listą.
- Poza osobami. z miasteczka przyjeżdżają też inne osoby, dużą część z nich znamy ale są takie które są parą jakiegoś naszego znajomego - najwyraźniej nie miałam się dowiedzieć czym jest bezpieczna lista.
 - A kto jest na bezpiecznej liście? - spróbowałam inaczej.
- Ty, córka dyrektora, Clara moja zastępczyni, kilka innych mniej ważnych osób - podały mi listę, z tego co zauważyłam były to przypadkowe osoby, tak jakby to miała być przykrywka dla czegoś.
- Powiecie mi do czego służy ta lista??
- To skomplikowane... Przede wszystkim chodzi o twoje bezpieczeństwo, potem o bezpieczeństwo reszty tych osób - poniekąd było to wytłumaczenie, ale wiedziałam że to nie wszystko... Przede wszystkim nie rozumiałam co moje bezpieczeństwo na tej imprezie ma do tej listy.
- Ta lista była też wcześniej - oczywiście chodziło mi o poprzednie imprezy.
- Tak, ale... Ale nie za bardzo się nią przejmowaliśmy, teraz... Teraz jeśli Ci się coś stanie, wszyscy za to zapłacimy. Reszta osób tak na prawdę nikogo nie obchodzi. - El jąkała się.
- Dlaczego? O co w tym wszystkim chodzi? - zapytałam ale w tym momencie zadzwonił dzwonek i obie brunetki wstały i pożegnały się z nami.
- Perrie - powiedziałam ze znaczącym spojrzeniem.
- Chodź, Niall przyjdzie za godzinę i Ci wszystko, chyba, powie. Powoli wstałam od stolika i razem z przyjaciółką ruszyłam w kierunku jej gabinetu. Po raz pierwszy idąc tym korytarzem zauważyłam że na ścianach wiszą portery przewodniczących, dyplomy za osiągnięcia sportowe i intelektualne.
Usiadłam w fotelu i znów chwyciłam do rąk tableta, byłam zła za to że niczego konkretnego mi nie powiedziały.
- Uśmiechnij się - Pezz rzuciła we mnie poduszeczką.
- Dlaczego coś przede mną ukrywacie?
- Powinien Ci to wytłumaczyć Niall poczekaj chwile i przyjedzie i ci wytłumaczy.
- Dobra - poddałam się.
- Znacie się dwadzieścia cztery godziny a on jest ci w stanie. zdradzić największy sekret - uśmiechnęła się. Po mniej więcej trzydziestu minutach przyjechał Niall. Wszedł do gabinetu i usiadł naprzeciw mnie.
- Hej kochanie, cześć Pezz - uśmiechnął się.
- Hej, ja was zostawię. Powiedz jej! - zabrzmiało to jak groźba.
- Dobra. - poddał się.
Gdy Perrie wyszła przez chwile siedzieliśmy w spokoju. W końcu tą ciszę przerwał Niall.
- Powiedziały ci coś?
- Właściwie nie, cały czas mówiły że ty to musisz zrobić.
- No proszę jakie z nich jędze - uśmiechnął się, wstał i usiadł razem ze mną na jednym fotelu sadzając mnie na swoich kolanach i mocno przytulając. Tak jakby się bał że ucieknę.
- Więc okej, ja ci to wytłumaczę - wziął głęboki oddech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz