niedziela, 8 grudnia 2013

Part I

- I jak ci się podoba nasz nowy domek? - usłyszałam za plecami głos taty i poczułam jego dłoń na ramieniu.
- Jest... hmmm... ładny. Nie to co nasz stary dom, ale jest ładny i w ślicznej okolicy - odparłam, bo to była prawda okolica była śliczna zielony las, przejrzysta błękitna rzeczka. Małe urokliwe domki - ale to...
- Wiem że kochasz tam ten dom, ale ja nie umiem już tam żyć - powiedział tata.
- Wiem, wiem przypomina Ci o mamie i o jej wypadku. Mi też, jednak wspomnienia i wszystkie wspaniałe chwile jakie tam przeżyłam tego się tak łatwo nie da zapomnieć.
- W końcu zapomnisz, w końcu ten dom będziesz traktowała jak ten jedyny.
- Może. - odparłam bez przekonania i ruszyłam w głąb nowego domu, a właściwie budynku który w mniemaniu ojca miał mi ten DOM zastąpić. Pokolei przeszłam po wszystkich pomieszczeniach.
Na parterze, zaraz koło drzwi wejściowych znajdował się gabinet ojca - tego się mogłam spodziewać w końcu od śmierci mamy nic innego poza pracą go nie interesowało. Na przeciw gabinetu była łazienka, wchodząc dalej w dom wchodziło się do otwartego salonu po ścianie oddzielającej go od hallu i schodów nic nie pozostało. Na przeciw salonu, "za gabinetem" ojca znajdował się mały hal z wejściem do sypialni gościnnej oraz kuchni z jadalnią... Schody prowadzące na piętro otwierały równocześnie drzwi do XIX wiecznej Angli - stare klimatyczne szafy, śliczne kwieciste zasłonki, wielkie drewniane łóżka z kwiecistymi narzutami, tysiącami poduszek i poduszeczek. Tak domek miał urok i mimo tego że bardzo mi się podobał to nie był mój dom, który kochałam. Mój tata jako mój nowy pokój wybrał drugą sypialnie z własną łazienką i garderobą, któy jak przypuszczam miał służyć jako sypialnia małżeńska. W szafach były już niektóre z moich ubrań, które.tata przewiózł tu już w zeszłym tygodniu. Szybko poukładałam je według własnego upodobania po czym wróciłam do pokoju i opadłam na łóżko, po moich policzkach spłyneły ppjedyńcze łzy... Po chwili płakałam i próbowałam zagłuszyć to poduszką nie wiem właściwie czemu przecież ojciec i tak był zajęty własną pracą, własnymi problemami ja już się dla niego powoli przestawałam liczyć, kiedyś nie wyprowadzilibyśmy się gdybym ja nie chciała a teraz on tak chciał i tak miało być... Już nie byłam jego księżniczną, stałam się po prostu córką.
Kochany pamiętniczku!
    Dziś pierwszy dzień w nowym domu, nie podoba mi się to że się przeprowadziliśmy. Wszystko straciłam - szkołe, przyjaciół, pozycje wiceprzewodniczącej szkoły. Po prostu wszystko straciłam. Jutro pierwszy dzień szkoły BOJE SIĘ. Ciesze się że chociaż ty zostałeś ze mną bo nawet taty już nic nie obchodze.
Kocham cię pamiętniczku.
Napisałam, odłożyłam pióro i zamknęłm pamięnik.
     Wstałam, weszłam do garderoby wybrałam czarne rurki i miętowy sweterek oraz czarną torebkę, założyłam conversy a włosy spięłam w luźne upięcie i wyszłam. Przed opuszczeniem "domu" wsadziłam do torebki kosmetyczke, komórke, klucze i portfel.
- Wychodze - krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Tata tylko pomachał mi z oknna gabinetu, od niechcenia mu odmachałam... Do centrum dotarłam po kilkunastu minutach, weszłam do parku i zagłębiłam się w jego alejkach i powoli podziwiałam z wielką ekscytacją jego cuda, czułam się cudownie oglądając te niesamowote miejsca to było jak najpiękniejszy sen na świecie. W końcu zaczęło się ściemniać a ja nie do końca wiedziała jak wrócić na początek.
- Och, przepraszam ale nie widziałem cię tu wcześniej - usłyszałam nagle za plecami niski męski głos.
- Emmm... No bo dopiero dziś się tu przeprowadziłam - odparłam po czym odwróciłam się do nieznajomego.
- Ach. Przepraszam nie przedstawiłem się jestem Niall. A ty? - nieznajomy uśmiechnął się po czym podał mi dłoń.
- Ja, ja jestem Natalie - odparłam spokojnie i posłałam mu uśmiech - właściwie to...
- Zgubiłaś się, nie dziwie się.
- Pomógłbyś mi? - zapytałam nieśmiało.
- Oczywiście, już późno odwioze cię.
- Nie wybieram się jeszcze do domu, wolałabym jeszcze coś zjeść - powiedziałam spokojnie.
- To najpierw coś zjemy a potem cię odwiozę - odparł i chwycił mnie za ręke. Doprowadził mnie do bramy, wygodnie usadowił na siedzeniu swojego samochodu po czym gwałtownie ruszył w kierunku jakichś restauracji gdy dotarliśmy do celu, powoli i delikatnie wyciągnął mnie z samochodu i zaprowadził do restauracji, po wejściu do szybko posadził na krześle.
Zamówił dla nas spagetti , było pyszne... Podczas posiłku niewiele mówiliśmy, zjedliśmy w miarę szybko ale nie wyszliśmy od razu po zjedzeniu.
- Ile masz lat? - zapytał nagle.
- Emmm... 16 - odpowiedziałam - a ty?
- 19, za kilka dni 20...
- Jesteś starszy...
- Przeszkadza ci to? - zapytał.
- Nie, lubie starszych - odpowiedziałam dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało.
- Emmm...
- Nie tak to miało zabrzmieć - powidziałam oblewając się rumieńcem.
- Może lepiej już cię odwiozę - powiedział po czym wstał od stołu i podszedł do mnie by mi pomóc...

sobota, 7 grudnia 2013

Prolog

Siedziałam na fotelu i przeglądałam rodzinny album, moje rzeczy były już spakowane. Właściwie od śmierci mamy prawie dwa miesiące temu żyłam na walizkach, tylko wyciągałam i wkładałam do walizek ubrania. Tata był w koszmarnym stanie - mało jadł, mało spał, ciągle siedział w sypialni lub jej gabinecie. Nie był w stanie pracować, w końcu podjął decyzję: PRZEPROWADZAMY SIĘ. Pewnego dnia podszedł do mnie i powiedział:
- Córeczko nie mogę już tu dłużej mieszkać. Musimy się przeprowadzić, najlepiej daleko... - popatrzył mi w oczy i dodał - jak najszybciej.
I tak od tamtej pory żyłam na walizkach, czekając najpierw na kupno domu, potem na zakończenie remontu, potem na oczyszczenie domu a teraz czekając na wóz przeprowadzkowy. Tak moje życie w ciągu kilku miesięcy znacznie się zmieniło ale byłam gotowa na te zmiany - czułam spokój, po raz pierwszy ja Natalie wiedziałam że będzie dobrze, że będę szczęśliwa.
- Nat, kochanie samochód - krzyknął ojciec z podjazdu, mój pojazd do nowego życia zajechał.
    Wzięłam ostatnią walizkę jaka była w domu, zarzuciłam torebkę na ramie, zamknęłam po raz ostatni drzwi małego żółtego domku w mieście. Wsiadłam do naszego czarnego Citroena, zamknęłam drzwi i zapięłam pas.
- Gotowa córeczko?
- Bardziej już nie będę, przecież nie mam już czasu.
- Nie bądź zła, tu wszystko przypominało mi Clare, nie mogłem tu żyć...
- Tato, jaaa... Wiem. Staram się rozumieć, ale... Ale daj mi czas. Potrzebuje czasu - jąkałam powoli.
I tak zaczęła się podróż ku mojemu nowemu życiu, tata odpalił silniki i ruszył, za nami odjechał wielki wóz przeprowadzkowy z naszymi rzeczami. Powoli, albo tylko mi się tak zdawało jechaliśmy do celu - małego domku, nowego. W małej miejscowości, jak dla mnie na końcu świata, ale tak na prawdę oddalonym zaledwie o cztery godziny jazdy od starego miasta. W trakcie podróży zasnęłam, ale nie wyspałam się. Po dotarciu na miejsce wyglądałam okropnie, cała rozczochrana i zaspana... Wysiadłam z samochodu, wzięłam torebkę i walizkę. Tata dał mi klucze, powoli i niepewnie podążyłam w stronę drzwi, powoli włożyłam klucz do dziurki i przekręciłam drzwi na oścież...
- Witaj nowy domku - powiedziałam trochę do siebie, trochę do pustego budynku.
Pamiętnik Nat:
11 czerwca - Jeszcze nie wiedziałam jak wiele niebezpieczeństw czyha w tym małym miasteczku. Nie wiedziałam że zakocham się w tyranie... Że stanę się nieszczęśliwa i szczęśliwa za razem, że tak wiele się jeszcze zdarzy... Gdybym wiedziała - czy bym ruszyła w tym kierunku Z PEWNOŚCIĄ TAK, gdybym mogła coś zmienić, czy bym to zmieniła NIE JESTEM PEWNA, CIESZE SIĘ TYM CO JEST, MIMO IŻ NIE JEST IDEALNIE.
Dziękuje że jesteś pamiętniczku Natalie...
Jak wam się podoba wstęp? Mi baaardzo, ale to zależy od was ile wejść będzie na bloga - polecajcie, komentujcie...