I tym razem sen nie był piękny i kolorowy. Obudziłam się i byłam cała
zapłakana. Niall siedział na fotelu i z pustym wzrokiem się we mnie
wgapiał.
- Nie powinienem był wtrącać się do twojego życia, ono było.
- Niall - potrząsnęłam nim - o czym ty do cholery mówisz.
- Słyszałem - szybko stanął z dala ode mnie, unikał mnie - cały sen słyszałem. Ty się mnie boisz - pociekły mu łzy.
- Niall!! Uspokój się do jasnej cholery. Ja - znów próbowałam go dotknąć ale mi nie pozwolił.
- Nie, odejdź. Ja nie chce cię krzywdzić, chce twojego szczęścia - teraz już płakał. Podeszłam i go przytuliłam, zaczęłam całować jego szyje.
- Posłuchaj mnie - mówiłam, nie przerywając czynności. Siedział bez koszulki więc zeszłam z pocałunkami na tors - ja jestem szczęśliwa teraz. Nie boje się ciebie - delikatnie położyłam go na łóżko - Kocham cię - szepnęłam mu do ucha i namiętnie pocałowałam.
- Ale...
- Nie ma ale, zakochałam się. A ty kochasz mnie? - teraz się bałam, ale wyłącznie jego utraty.
- Kocham, bardzo kocham dlatego chce pozwolić ci ode...
- Nie Niall! Zdecyduj kochasz mnie i chcesz żebym została albo nie kochasz i pragniesz bym odeszła - jeśli okaże się to drugie, to pragnął mnie jedynie przelecieć. Mocne dłonie chwyciły mnie w pasie i obróciły tak by to on był nade mną.
- Kocham cię i chce byś została.
- Więc zostaje bo i ja ciebie kocham. W śnie nie bałam się ciebie, bałam się bo miałam cię stracić.
- Stracić mnie? Przecież krzyczałaś "Niall, prosze nie. Proszę nie rób tego"
- Tak, chciałeś się bić z Max'em o mnie a ja się o ciebie bałam.
- Spokojnie, on nie ma ze mną szans.
- Niall!!!
- No, co. Mówię prawdę.
- To mnie i tak nie bawi, boje się o ciebie. Że coś ci się stanie, że...
- Mówię on nie ma ze mną szans. Zaczynając od tego że jestem o badzo dużo starszy a koncząc na tym że bardziej umięśniony.
- Niall!!!
- Dobrze, już dobrze - pochylił się nade mną i czule pocałował.
- Pięknie, kocham Cię. Rób tak częściej...
- Ale że tak - znów mnie pocałował.
- Tak... To słodkie.
- A może tak - mocno mnie przytulił i zaczął całować po szyji.
- Tak też - zaśmiałam się.
- A tak ?
- Droczysz się ze mną - zaczęłam wić się ze śmiechu bo mnie łaskotał.
- Niall, przyszedł...
- O... Przepraszam - rudzielec który wszedł nam do pokoju chciał wyjść.
- Przyszedł, kto? - zapytał Niall.
- Paul z jakąś nieprzytomną dziewczyn.
- Zaraz zejdziemy, idź na dół.
- Chyba musisz zejść.
- Chodź ze mną, Paul nie zabija więc to nie jego sprawka. Musiał ją znaleźć.
- Dobrze - założyłam spodnie które leżały na oparciu fotela i razem z Niallem wyszliśmy z sypialni udając się na dół.
- Dooona - krzyknęłam widząc, prawie martwe ciało dziewczyny.
- Znasz ją? - zdziwili się.
- To moja przyjaciółka, co z nią?
- Przemienia się, znaczy jeśli jej nie pomożemy to umrze. Zrobił to jakiś młody i...
- Ona, ona będzie wampirem?! - krzyknęłam przestraszona.
- Albo to albo śmierć. Więc co...?
- Ja.... Nie wiem, nie chce za nią podejmować takich decyzji! - rozpłakałam się.
- Spokojnie.
- Niall co byście zrobili gdyby mnie tu nie było, lub gdyby to nie była moja przyjaciółka.
- Eee.... Niestety ale, pozwolilibyśmy jej umrzeć bo zajmowanie się młodymi nie jest dla nas, znaczy my lubimy zabawę i podróże a tak młody wampir musi mieć spokój i stały dom przez kilka lat...
- Niall - wtuliłam się w jego tors a po moim policzku popłynęły łzy, mocząc go. Przytulił mnie i głaskał po głowie, ja zrozumiałam że podjeli decyzję Dona umiera. Gdy stałam tak wtulona w Niala do domu przyszedł Harry.
- Co się dzieje?
- Przyjaciółka Nat umiera - Zayn wskazał palcem ciało Dony na kanapie.
- Przemieńcie ją w takim razie. Wiem że zazwyczaj tego nie robimy ale...
- Chce ci się nią opiekować? Bo nam nie - Liam też płakał.
Harry nie zastanawiał się długo podszedł do niej i szybko ugryzł swój nadgarstek z krwią przyłożył do jej rozchylonych ust i nalał trochę krwi.
- Hazz - krzyknęliśmy wszyscy, nawet ja.
- Zajme się nią, Niall pamiętasz jak było z Jessie? Jak potem się Pezz czuła. Chcesz by twoja dziewczyna się tak czuła?
- Nie, ale myślisz ze przyjaciółka wampir sprawi że poczuje się lepiej? Ona ją będzie chciała zabić.
- Nie jeśli...
- Nie ma mowy, nie zgadzam się - pomyślałam że chodzi o moją przemianę.
- Co jest - zapytałam po chwili mierzenia się wzrokiem przez chłopaków.
- On chce żeby zmieszać twoją i jego krew i jej podać - Niall mocno mnie przytulił.
- Co to da?
- Twoja krew będzie jej życiem, nie będzie miała ochoty cię zjeść. Nie umiem tego wytłumaczyć ale podczas przemiany podaje się wampirowi wampirzą krew by ta go nie pociągała. Jeśli poda się komuś przy przemianie także ludzką krew, ale tylko jednej osoby, to ten wampir nie będzie pragnął tej krwi - wytłumaczył Hazz, a ja znalazłam się przy nim.
- Zgoda - wszyscy skierowali swój wzrok na mnie a Harry zrobił lekkie nakłucie mojego nadgarstka i nalał trochę mojej krwi do kubeczka po czym dolał tam swoją i je wymieszał.
- Byłaś pewna?
- Tak...
- Ale... - Niall był zrozpaczony.
- Ale nie ma, to moja przyjaciółka - szepnęłam i go pocałowałam a on się od razu rozluźnił
- Nie powinienem był wtrącać się do twojego życia, ono było.
- Niall - potrząsnęłam nim - o czym ty do cholery mówisz.
- Słyszałem - szybko stanął z dala ode mnie, unikał mnie - cały sen słyszałem. Ty się mnie boisz - pociekły mu łzy.
- Niall!! Uspokój się do jasnej cholery. Ja - znów próbowałam go dotknąć ale mi nie pozwolił.
- Nie, odejdź. Ja nie chce cię krzywdzić, chce twojego szczęścia - teraz już płakał. Podeszłam i go przytuliłam, zaczęłam całować jego szyje.
- Posłuchaj mnie - mówiłam, nie przerywając czynności. Siedział bez koszulki więc zeszłam z pocałunkami na tors - ja jestem szczęśliwa teraz. Nie boje się ciebie - delikatnie położyłam go na łóżko - Kocham cię - szepnęłam mu do ucha i namiętnie pocałowałam.
- Ale...
- Nie ma ale, zakochałam się. A ty kochasz mnie? - teraz się bałam, ale wyłącznie jego utraty.
- Kocham, bardzo kocham dlatego chce pozwolić ci ode...
- Nie Niall! Zdecyduj kochasz mnie i chcesz żebym została albo nie kochasz i pragniesz bym odeszła - jeśli okaże się to drugie, to pragnął mnie jedynie przelecieć. Mocne dłonie chwyciły mnie w pasie i obróciły tak by to on był nade mną.
- Kocham cię i chce byś została.
- Więc zostaje bo i ja ciebie kocham. W śnie nie bałam się ciebie, bałam się bo miałam cię stracić.
- Stracić mnie? Przecież krzyczałaś "Niall, prosze nie. Proszę nie rób tego"
- Tak, chciałeś się bić z Max'em o mnie a ja się o ciebie bałam.
- Spokojnie, on nie ma ze mną szans.
- Niall!!!
- No, co. Mówię prawdę.
- To mnie i tak nie bawi, boje się o ciebie. Że coś ci się stanie, że...
- Mówię on nie ma ze mną szans. Zaczynając od tego że jestem o badzo dużo starszy a koncząc na tym że bardziej umięśniony.
- Niall!!!
- Dobrze, już dobrze - pochylił się nade mną i czule pocałował.
- Pięknie, kocham Cię. Rób tak częściej...
- Ale że tak - znów mnie pocałował.
- Tak... To słodkie.
- A może tak - mocno mnie przytulił i zaczął całować po szyji.
- Tak też - zaśmiałam się.
- A tak ?
- Droczysz się ze mną - zaczęłam wić się ze śmiechu bo mnie łaskotał.
- Niall, przyszedł...
- O... Przepraszam - rudzielec który wszedł nam do pokoju chciał wyjść.
- Przyszedł, kto? - zapytał Niall.
- Paul z jakąś nieprzytomną dziewczyn.
- Zaraz zejdziemy, idź na dół.
- Chyba musisz zejść.
- Chodź ze mną, Paul nie zabija więc to nie jego sprawka. Musiał ją znaleźć.
- Dobrze - założyłam spodnie które leżały na oparciu fotela i razem z Niallem wyszliśmy z sypialni udając się na dół.
- Dooona - krzyknęłam widząc, prawie martwe ciało dziewczyny.
- Znasz ją? - zdziwili się.
- To moja przyjaciółka, co z nią?
- Przemienia się, znaczy jeśli jej nie pomożemy to umrze. Zrobił to jakiś młody i...
- Ona, ona będzie wampirem?! - krzyknęłam przestraszona.
- Albo to albo śmierć. Więc co...?
- Ja.... Nie wiem, nie chce za nią podejmować takich decyzji! - rozpłakałam się.
- Spokojnie.
- Niall co byście zrobili gdyby mnie tu nie było, lub gdyby to nie była moja przyjaciółka.
- Eee.... Niestety ale, pozwolilibyśmy jej umrzeć bo zajmowanie się młodymi nie jest dla nas, znaczy my lubimy zabawę i podróże a tak młody wampir musi mieć spokój i stały dom przez kilka lat...
- Niall - wtuliłam się w jego tors a po moim policzku popłynęły łzy, mocząc go. Przytulił mnie i głaskał po głowie, ja zrozumiałam że podjeli decyzję Dona umiera. Gdy stałam tak wtulona w Niala do domu przyszedł Harry.
- Co się dzieje?
- Przyjaciółka Nat umiera - Zayn wskazał palcem ciało Dony na kanapie.
- Przemieńcie ją w takim razie. Wiem że zazwyczaj tego nie robimy ale...
- Chce ci się nią opiekować? Bo nam nie - Liam też płakał.
Harry nie zastanawiał się długo podszedł do niej i szybko ugryzł swój nadgarstek z krwią przyłożył do jej rozchylonych ust i nalał trochę krwi.
- Hazz - krzyknęliśmy wszyscy, nawet ja.
- Zajme się nią, Niall pamiętasz jak było z Jessie? Jak potem się Pezz czuła. Chcesz by twoja dziewczyna się tak czuła?
- Nie, ale myślisz ze przyjaciółka wampir sprawi że poczuje się lepiej? Ona ją będzie chciała zabić.
- Nie jeśli...
- Nie ma mowy, nie zgadzam się - pomyślałam że chodzi o moją przemianę.
- Co jest - zapytałam po chwili mierzenia się wzrokiem przez chłopaków.
- On chce żeby zmieszać twoją i jego krew i jej podać - Niall mocno mnie przytulił.
- Co to da?
- Twoja krew będzie jej życiem, nie będzie miała ochoty cię zjeść. Nie umiem tego wytłumaczyć ale podczas przemiany podaje się wampirowi wampirzą krew by ta go nie pociągała. Jeśli poda się komuś przy przemianie także ludzką krew, ale tylko jednej osoby, to ten wampir nie będzie pragnął tej krwi - wytłumaczył Hazz, a ja znalazłam się przy nim.
- Zgoda - wszyscy skierowali swój wzrok na mnie a Harry zrobił lekkie nakłucie mojego nadgarstka i nalał trochę mojej krwi do kubeczka po czym dolał tam swoją i je wymieszał.
- Byłaś pewna?
- Tak...
- Ale... - Niall był zrozpaczony.
- Ale nie ma, to moja przyjaciółka - szepnęłam i go pocałowałam a on się od razu rozluźnił