sobota, 1 marca 2014

Part 13

- Idziesz czy miziasz się z Niall'em - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Idę, idę - w końcu oswobodziłam się z uścisku Niall'a - do zobaczenia potem.
- W domu? - zapytał, ja wiedziałam że nie chodzi mu o uściślenie miejsca tylko podkreślenia tego że jego dom to też mój dom
 - Tak w domu - uściśliłam, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Z Pezz roznosiłam zaproszenia do szesnastej, po czym udałyśmy się na zakupy.
- Jaka ta sukienka śliczna, w sam raz dla ciebie na dziś - uśmiechnęła się ściągając z wieszaka śliczną karmelową sukienkę.
- Jest śliczna owszem ale ja nie mam przy sobie pieniędzy.
- To nie problem bo ja mam - zaśmiała się.
- Nie chce od ciebie pożyczać.
- To nie pożyczka jestem wampirzycą mam wiele kont a na nich wiele pieniędzy. Uwierz ta sukienka dla mnie to jak... Hmmm... Jak bułka dla tej kasjerki, nic nie kosztuje - zaśmiała się, a ja zrozumiałam o co jej chodzi.
- To co przymierzyć??
 - Tak, ja płace. Rozmiar S poprosimy - zawołała Pezz a ekspedientka szybko przyniosła odpowiedni rozmiar. Po pięciu minutach stałam przed Pezz, miała racje wyglądałam w tej sukience bosko.
 - Niall padnie z zachwytu jak cię zobaczy - uśmiechnęła się a ja niechętnie przyznałam jej racje. Jeszcze przed chwilą sądziłam żre ja jej się w tej sukience nie spodobam i zrezygnuje z zakupu jej dla mnie.
- Okej więc te dwie sukienki - skazała na moją karmelową i swoją jaśminową.
- Kiedy ją przymierzyłaś? - zapytałam zdziwiona.
- Przed chwilą - odszeptała moja przyjaciółka.
Po pięciu minutach obie wzbogacone o nowe sukienki stałyśmy przed butikiem, zastanawiając się co możemy robić przez następne czterdzieści minut czekając na listę towarzyszek zaproszonych chłopaków.
 - Może pójdziemy do kawiarni? - zaproponowała, gdy szłyśmy ulicą.
 - Jasne z tobą wszędzie - zaśmiałam się.
 Gdy weszłyśmy do budynku wszystkie stoliki były zajęte. Już chciałam zaproponować by wyjść, ale Pezz pomachała do jakiegoś chłopaka i ten szybko podszedł do nas. Po kolejnych dwóch minutach siedziałyśmy przy stoliku z kartami w rękach.
- Ja zamawiam białe latte, a ty co chcesz - zapytała odkładając kartę na stolik.
- Może być latte...
 - Białe latte dwa razy - powiedziała do tego samego chłopaka.
- 10 minut i przyniosę - kiwnęłyśmy głową na potwierdzenie.
Zastanawiałam się czy tak już będzie wiecznie, czy może w Niall się mną znudzi i zostawi.
- Pezz, możecie jeść i pić normalne jedzenie?
 - Tak, dają nam trochę energii ale nie pozwalają nam przeżyć.
- Tylko ludzka krew daje wam życie?
- Tak, znaczy krew zwierzęca daje nam energię ale szybciej się spala i niestety jest jak fast-food dla was.
 - Często musicie jeść? - zrozumiała że chodzi mi o krew.
- Dwa razy w miesiącu, dlatego raz w miesiącu robimy imprezę i zdobywamy krew. Nie lubimy zabijać.
- Czyli bezpieczna lista...
- To lista osób, którymi nie można się żywić. Znaczy tobą na pewno nikt się nie będzie żywił, co do reszty to nigdy nie mamy stu procentowej pewności.
- Nie bój się nie ucieknę przez te informacje.
- Jesteś niezwykła wiesz, każdy inny człowiek by uciekł. Ja na początku też uciekłam od Zayn'a - zaśmiała się na wspomnienie.
- Uciekłaś od Zayn'a? Myślałam że...
- Że poznaliśmy się jak oboje byliśmy wampirami? Nie, i ciesze się z tego dzięki temu mogłam się wiele nauczyć odo osoby którą kocham. To cudowne uczucie przeżywać pierwsze dni po przemianie z kimś kogo się kocha. Ty i Niall wtedy najbardziej się poznacie, siebie i swoje słabości a także zrozumiecie jak bardzo wam na sobie zależy.
- Myślisz że mu się nie znudzę? - zapytałam trochę ze smutkiem.
- Nie myślę ale jestem tego pewna - uśmiechnęła się a na stoliku stanęły nasze kawy.
- Dzięki Jim, dziś impreza będziesz?
- A ta ślicznotka będzie.
- Jasne w końcu to dziewczyna Horana - posłała mu śnieżnobiały uśmiech.
- Szkoda, pachnie apetycznie - zaśmiał się i odszedł.
- To wampir - zdziwiłam się.
- Tak młody wampir, niedawno przyjechał do miasta jest pod opieką Danielle. Biedaczka miała z nim już kilka problemów, bo nie chce się stosować do zasad. Właściwie nie chciał, teraz już bardziej - zaśmiała się i sięgnęła po napój.
- Tak, rozumiem że ja jestem nietykalna - zaśmiałam się.
- Tak to chyba jedyna zasada jakiej od początku przestrzegał - tym razem obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Coś śmiesznego - Jim przysiadł się do nas - mam przerwę mogę?
- Jasne siadaj - powiedziałyśmy w tym samym momencie, nie przestając się śmiać.
- Co was tak rozśmieszyło - znowu zapytał.
- Ty - zaśmiałam się - a raczej to że nie żywisz się laską innego wampira i że to jedyna zasada jakiej przestrzegasz od początku.
- Bo to tak jakby podrywać laskę kumpla, nie można tego robić.
- Dobra ty mi lepiej powiedz kiedy ostatni raz jadłeś?
- Dziś rano kanapkę. A jeśli chodzi ci o krew to jakieś dwanaście dni temu.
- Wiesz że jeszcze powinieneś jeść co tydzień, Jim czy Dan ma cię zacząć kontrolować? - zapytała - masz pij - powiedziała podając mu biały styropianowy kubek.
- Dzięki - powiedział i szybko wypił zawartość kubka.
- Odrażające?
- Nie, podobno jestem inna niż wszyscy.
- Tak wszystkich by to odrzuciło. Ale może po prostu jesteś stworzona do bycia wampirem.
- Moooże - odpowiedziałam, zerknęłam na zegarek który wskazywał siedemnastą, wstałyśmy razem z Pezz i wyszłyśmy z kawiarni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz