wtorek, 4 marca 2014

Part 15

- Jesteś pewna że to ja jestem twoim szczęściem?
- Tak. Zrozumiałam to już pierwszego dnia, czyli właściwie dwa dni temu ale z każdą kojeną minutą czuje to bardziej.
- Kocham Cię, chce być twoim szczęściem. Ciesze się że tak mówisz - tym razem to on złączył nasze usta.
- Możecie przyjść nam pomóc? - zapytał Liam wchodząc do łazienki z Danielle.
 - Masz - brunetka podała mi bluzkę i spodenki.
 - Dzięki - wzięłam od niej ubrania i zeskoczyłam z blatu. A para wyszła z pokoju.
- Dam ci dwie minuty - Niall zamknął drzwi łazienki a ja szybko ubrałam przekazane mi ubrania. Wyszłam z łazienki, Niall siedział na łóżku.
 - Ślicznie, mamy jakieś pięćdziesiąt minut aż zaczną przychodzić pierwsi goście. A do przygotowania pozostało już bardzi mało.
- Dobra, idziemy na dół? - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi. On szybko chwycił mnie jeszcze w pasie i przed otwarciem drzwj pocałował.
- Tak, idziemy - zaśmiał się. Po jakichś piętnastu minutach wszystko było skończone. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy muzykę, pojedyncze dzwięki muzyki popłynęły z licznych głośników, jak na razie była cicho ustawiona.
- Dan, El, Nat chodźcie się przebrać - Pezz pociągnęła nas. Szybko weszliśmy do łazienki Pezz, była ona duża. Cała w czerni i srebrze, marmurowy blat pod ścianą tworzył długą toaletkę z dwoma umywalkami i bardzo dużym lustrem w złotej ramie pięknie wykańczały całość. Po dziesięciu minutach cała nasza czwórka była gotowa, okazało się że kupowanie nowej sukienki na każdą kolejną imprezę to już tradycja dziewczyn, Dani kupiła sobie miętową a Eli srebrzysto-czarną. Szybko uczesałam dziewczyny i siebie w tym samym czasie Eli nas pomalowała.
- Teraz mamy cztery ślicznotki - stwierdził Harry gdy zobaczył nas po opuszczeniu łazienki. W tym czasie do domu weszła młoda ruda dziewczyna a Styles się wzdrygnął, ale mimo to podszedł do niej i objął ją ramieniem.
- To jest Miranda - przedstawił ją i szybko zaprowadził do salonu, po czym do nas wrócił - Pezz dlaczego ty jesteś taka podła, liczyłem na to że zmienisz zdanie i nie karzesz mi z nią tu teraz być.
- Sorry, ale sam się ze mną założyłeś i przegrałeś - zaśmiała się, nacisnęła play i w domu rozległa się muzyka.
- Ja tu zostanę i przywitam gości - Styles stanął w drzwiach. Pezz nie protestowała, najwyraźniej wystarczyło jej to że Miranda była tej nocy partnerką Harry'ego a ten jej nie lubił. Z uśmiechem wyższości ruszyła w głąb domu. Niall objął mnie jakntylko weszłam do salonu.
- Ślicznie wyglądasz - szepnął mi na ucho - ponętnie. Proszę uważaaj na pijanych chłopaków. Wampiry cię nie tkną ale za ludzi odpowiadać nie mogę ponieważ oni nic nie wiedzą.
- Spoko Horan masz tu 7 osób które będą na nią uważać.
- Ja i moi chłopcy też - Piter stanął nagle za moimi plecami, nie wiedziałam czy był przyjacilem czy neutralnym gościem. Chłopcy przywitali się z nim w miarę ciepło ale Pezz była na niego wściekła i zachowywała dystans.
- Nie bądź taka, lata przyjaźni Malik, lata przyjaźni - zaśmiał się Piter a Perrie zluzowała, więc najwyraźniej wszyscy co tu lubili. Postanowiłam że także będę dla niego otwarta.
- Natalie poznaj Willsona, Arona, Amandę, Philipa i Dana - Piter szybko wskazał swoich towarzyszy.
- Człowiek? - zadziwiła się Amanda - Mamy jej pilnować, po jakiego...?
- Amanda! - krzyknął Piter - Wiem że rozstałaś się z Bobem ale nie wyżywaj się na innych!
- Sorry, ja. Dobra odpuszczę, jesteś dziewczyną Horan'a?
- Tak my jesteśmy razem - uśmiechnęłam się.
Wszyscy poszli dalej a ja po raz pierwszy zaczęłam się zastanawiać czy pasuję do Nialla.
- Idealnie, pasujesz do mnie idealnie - Horan przerwał moje rozmyślenia.
- Miałeś mi nie grzebać w myślach - szepnęłam mu do ucha.
- Przepraszam - przytulił mnie i zaprowadził do salonu.
W trakcie kolejnych trzydziestu minut zjawili się już wszyscy zaproszeningoście, próbowało też wbić się kilka nie zaproszonych ocen jednak Styles nikogo spoza listy nie wpuścił. Przed dziesiątą większość osób była już upita, ja też byłam już po kilku drinkach.
- I jak impreza - Piter wręcz zmaterializował obok mnie ocerając krew z kącika ust, gdybym nie wiedziała pomyślałabym że to poncz.
- Świetnie - odpowiedziałam normalnym głosem pomimo gwaru panującego w pomieszczeniu - a jak przekąska - zaśmiałam się.
- Zadziwiasz nas, wszystkich to odrzuca ale nie ciebie. Przekąska smaczna, tam idzie - wskazał mpalcem na oszołomioną czerwonowłosą.
- Zawsze są tak oszołomienie?
- Po alkoholu tak, po ugryziniu nie - zaśmiał się - chyha sze się połączy te rzeczy wtedy tak. Ale za kilka minut jej to minie. Pozatym ta impreza zapewnia im wszystkim i tym innym też bezpieczeństwo. W trakcie jednej takiej imprezy zdobywamy krew by wykarmkć jakieś pięćdziesiąt wampirów w ciągu miesiąca. Listy gości sprawiają że ta sama osoba nie znajduje się na takiej samej imprezie dwa razy pod rząd, a jeśli się pojawja to znajduje się na bezpiecznej liście ponieważ nie chcemy by komuś stała się krzywda. Louis jest najstarszym wampirem w przeciągu wielu mil, takich lub podobnych imprez o takim charakterze jest sześć na jego terenie - Piter wytłumaczył mi i rozjaśnił o co w ntym wsszystkim tak na prawdę chodzi.
- Ja jej to miałem wytłumaczyć - Niall zrobił urażoną minę.
- Tak, tak Horan. Weź się uspokój przykacielu - Piter klepnął go w plecy i odszedł. - Przyjaźnicie się - zapytałam.
- Tak, od lat. On jest spoko choć czasem się zgrywa.

1 komentarz:

  1. Super ;)
    Zapraszam na mojego bloga!
    http://but-you-make-me-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń