wtorek, 22 kwietnia 2014

Part 20

***Harry***
Nie wierzę że to zrobiłem... Przecież ona nic dla mnie nie znaczy. Nie znam jej, nie jest bliską mi osobą bo ja nie mam bliskich... Jednak gdy zobaczyłem ją na tej kanapie, nieprzytomną całą we krwi, nie umiałem od niej tak po prostu odejść.
- Harry!!! Ty idioto - Zayn walnął mnie w ramię.
- Co???
- Masz teraz ją kurwa niańczyć... Tego nam było trzeba... Młodego, nieogarniętego wampira - jęknał Lou.
- Yyy dobra. Pobawie się w tatusia - zaśmiałem się a Lou popatrzył na mnie i dodał...
- Nie, nie pobawisz. Jesteś jej tatusiem - wskazał na dziewczynę, która zaczynała się budzić.
- Eee, gdzie ja jestem? Jak mnie głową boli - chwyciła sie za kark - Naty! - krzyknęła na widok dziewczyny.
- Dona ... - Nat posłała jej najpiękniejszy uśmiech świata.
- Co to za miejsce? - zaczęła się rozglądać - I gdzie mój telefon??!!
- Tu masz nowy - podałem jej pudełko i kartę.
- Ja chce swój telefon...
- Dona ty... - zaczęła Nat po czym wzięła głęboki oddech - nie żyjesz. Teraz jesteś wampirem.
- Nat bardzo zabawnie ale teraz oddajcie mi telefon - powiedziała i wyciągnęła dłoń.
- Ją nie żartuje. Od twojej śmierci minęły trzy dni. Zabił Cię...
- Luki!!
- Tak, skąd wiesz?
- Byłam z nim wtedy, znaczy wiózł mnie do ciebie. Jego twarz pamiętam jako ostatnią - powiedziała a Nat usiadła obok niej.
- Jak się trzymasz?
- Chyba dobrze, po prostu teraz muszę zacząć wszystko na nowo i to jest takie dziwne. W zupełnie innym miejscu... Sama.
- Wiem że jesteś silna, zawsze byłaś ale nie możesz sobie z wszystkim radzić sama - przytuliła przyjaciółkę i wstała - ją uciekam. Będę wieczorem! - Nat pocałowała Horana i wyszła.
- Gdzie ja teraz zamieszkam??
- Tu, jestem za ciebie odpowiedzialny. Jestem Harold ale mów mi Hazz lub Harry - przysiadłem się do niej.
- Ja Dominika, ale mów mi Dona bo za pełne imię wszyscy obrywają - Nat miała rację to była silna dziewczyna. Może nie będę miał z nią problemów takich jak z innymi młodymi ale może być też czasem bardzo często.
- Jestem silny - posłałem jej uśmieszek - co jest???
- Yyyy, jestem głodna.
- Czekaj przyniosę ci coś - powiedziałem i chciałem wstać ale Lou uprzedził mnie podając dziewczynie kubek z krwią. Po czym wyszedł z salonu zostawiając nas samych.
- Mogę wychodzić??
- Tak znaczy nie. Teoretycznie byś mogła ale dla bezpieczeństwa naszego, innych i co najważniejsze twojego.
- Czemu się o mnie martwisz??
- Bo tak - co mam jej powiedzieć skoro nie wiem, kocham ją... Nie raczej nie, ale boję się że coś jej się stanie - nie jesteś sama.
- Zawsze byłam, poza Naty nie miałam nikogo. Ojciec miał mnie w dupie od kiedy skończyłam roczek a matka miała inne życie, nowego faceta i lepsze dzieci - po jej policzku pociekła łza a ją tak bardzo jej współczułem, pragnąłem naprawić to wszystko i sprawić że reszta, wieczna reszta życia będzie cudowna i że na jej twarzy już nigdy nie zagości łza.
- Przykro mi - przybliżyłem się do i ją przytuliłem.
- Nie potrzebuje współczucia - warknęła.
- Spokojnie, nie chce cię przelecieć - zaśmiałem się ocierając jej łzy - chodź pokaże Ci pokój.
- Mam tu zamieszkać??
- A mślałaś że gdzie?
- Yyyy nie wiem, ale że z tobą mam mieszkać?
- Nie tylko, mieszkają tu jeszcze Perrie i Zayn, Liam i Danielle, Louis i Eleonor a także Niall który jest chłopakiem Naty. No i Louisa że swoją córeczką Lux i czasem taki Paul, który swoją droga cię tu przyniósł co ci uratowało życie - objąłem ją ramieniem.
- Dużo was tu. Jak ty mnie tu chcesz jeszcze zmieścić?
- Zajęte jest tylko osiem pokoji co sprawia że jeszcze cztery są wolne.
- Yyy - dziewczyna była bardzo zaskoczona.
- Chodź - zaprowadziłem dziewczynę do pokoju obok mojego.
- Jest śliczny - szepnęła.
***Dona***
Gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam ślicznego chłopaka, Harry... Teraz myślałam tylko o nim i nie umiałem wybić go sobie z głowy.
- Na prawde?
- Tak, bardzo ładny... Możesz mnie oprowadzić po całym domu?
- Tak jasne. Łazienkę i garderobę masz przy pokoju. To mój pokój - wskazał na pokój po lewej. Po czym ruszył oprowadzając mnie po całym domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz