czwartek, 1 maja 2014

Part 29

***Harry***
- A nie jest tak? - zapytała niewinnie.
- Ależ ja nic nie mówię - zaśmiałem się i chciałem złączyć nasze usta gdy.
- Hym Hym - usłyszałem głos Lou z drzwi - przeszkadzamy?
- Nie - zaśmieliśmy się oboje.
- Myślałem że jesteś "TATUSIEM" a nie "CHŁOPAKIEM" - powiedziała El, która nagle pojawiła się za plecami Lou.
- Ja... Przepraszam - powiedziała Dona - nie powinnam wam się wpieprzać w życie, powinnam... Tak powinnam odejść - powiedziała i ruszyła do drzwi w tym momencie ja chwyciłem ją za nadgarstek a Lou zastawił drzwi własnym ciałem.
- Nigdzie nie wyjdziesz dopóki się nie przekonam że nie jesteś niebezpieczna dla ludzi - powiedział bez uczucia.
- Nie słuchaj go, jest wściekły na Styles'a za to że nikogo nie zapytał o "pozwolenie" - powiedział El - wyżywa sie na wszystkich, włącznie z własną dziewczynę - wskazała na siebie a Lou zrzedła mina i przytulił ją lekko ona jednak nie odtrąciłą jego gestu.
- Ja... Styles, wiesz kurwa jakie mamy zasady! Ty - wskazał na Done a ja chciałem wydrapać mu oczy - ciebie nie znam, nie wiem jaka jesteś. Jak się zachowasz. No kurwa, Styles!
- Co ja??! A ty jak postąpiłeś z El?! Też kurwa ją przemieniłeś i nikogo nie pytałeś o zdanie, też była w podobnej sytuacji.
- Ja jestem zdolny do miłości.
- Ja... - chciałem powiedzieć że też ale nie byłem tego pewny.
- Ty też Harry - powiedziła Rose, po raz kolejny zdradzajac się ze swoim darem, chciałem jej za to przywalić jednak nie umiałem - uspokój się. Znam mnóstwo osób, mnóstwo wampirów. Od kilku lat obracałam się w waszym towarzystwie. Sądziłam że skończy się to śmiercią a nie życiem ale... No cóż!
- Dona - jęknęła El.
- No co?! Mam kłamać?! Dobra, jestem świetnym kłamcą. Całe życie żyłam w kłamstwie więc jeśli chcecie to mogę kłamać.. Ale po co?! Mam ukrywać że ten dupek zabierał mnie na imprezy, upijał i gwałcił przy okazji "troszkę" jedząc. A ja mimo wszystko nie umiałam z nim skończyć bo byłam uzależniona od takiego życia?
- Ja, nie wiedziałem - jęknał Lou.
- Nikt nie wiedział. Naty nie wiedziała, czyli nikt nie wiedział... Najgorsze jest to że z każdym kolejnym dniem budziłam się przy nim i miałam mniej siły, mniej ochoty na życie a jednak... Jednak przy nim trwałam. On sam się mną żywił, ale też jego koledzy i jego prawdziwa dziewczyna... Kurwa, no sorry.
- Dona - przytuliłem ją chcąc dodać jej odwagi, bo wiedziałem że mówi o tym po raz pierwszy.
- Straciłam wszystko... Rodzinę, przyjaciół... Dobre stopnie... Wszystko. Powoli się zabijałam na własne pierdolone życzenie. W końcu zaczęłam się dla niego puszczać by zarobić forsę a on, co mi dawał w zamian? To - rzuciła w stronę Lou białą paczuszką a ja bez oglądania wiedziałem że są w niej prochy.
- Nie nie brałam, nigdy. Nie sprzedawałam też ich, wszystkie są schowane - odpowiedziła na ich trzy pytania nim je zadali. Na ich twarzach malowało się zdziwienie.
- Czy ty...? - jęknęli oboje.
- Potrafi czytać w myślach...? - nie wiem czy było to pytanie czy odpwiedź, ale oni tylko pokiwali głowami i popatrzyli na nas, na nią wielkimi oczami.
- T-to źle? - znowu zadała to pytanie.
- Styles! Kurwa, mam mieć radę na głowie?!
- Nie... No niech się nie dowiedzą i będzie okej.
- Jak to sobie wyobrażasz? Ukrywać ją przez rok!? Przez pół?!
- Pół? - El popatrzyła na niego.
- Jak dla mnie pół bo wiesz, handluje z nimi krwią więc te wszystkie...
- Rozumiem, nie chce o tym słuchać - El zakryła mu usta - Dona, Lou nie jest na ciebie zły ale na Hazze, zresztą nie dziwie mu się.
- Odejdę - powiedziała szatynka po raz kolejny a ja przyciągnęłem ją do siebie.
- Zwariowałaś!? Nie pozwalam! Nie pozwalam ci! I chuj mnie obchodzą ludzi! Powiedziałaś że mnie kochasz! Obiecałaś że zostaniesz! Ja też powiedziałem, też powiedziałem że cię kocham! - w tym momencie nie widziałem nikogo ani niczego oprócz niej.
- Hazz, nie chce stać nikomu na przeszkodzie. A Lou mnie tu nie chce - jęknęła cicho, żadne z naszych "gości" nie wtrąciło się do tej "rozmowy"
- No i co?! On mnie nie obchodzi! Jeśli nie pozwoli ci tu zostać to odejdę z tobą. Jest moim przyjacielem ale ty... Ty masz moje serce, martwe ale serce.
- Harry - szepnęła El - uspokójcie się, Lou jest wściekły ale mu przejdzie. Zostajecie tu oboje. Jeden czy dwa młode wampiry co za różnica - zaśmiała się.
- Dwa? - zapytała Dona.
- No Niall jest z Naty... Nie wiem ile potrwa ich zwiazek człowiek-wampir ale wiem że skończy się związkiem wampir-wampir - zaśmiała sie El.
- Naty ma dopiero 16 lat! - jęknęła.
- Uspokój się.
- No ale..
- Dona, ja wiem że jest od ciebei młodsza o dwa lata ale, ci... Przecież Horan poczeka - zaśmiałem się - a Eli przesadza.
Nie była pewna tego co powiedziałem, jednak odpuściła.
- Zostajecie? - wściekłość Lou była już mniejsza, jednak wyczuwałem że jeszcze nie raz mi się oberwie za podjecie tak ważnej decyzji bez jego zgody - w takim razie potrzebuje.... Dobra nie potrzebuje pokoju ale macie! Masz być ostrożna - Lou podszedł do niej.
- Dobrze.
- Witaj w rodzinie - uściskał ją a mnie tylko zmierzył wzrokiem - a ty uważaj!
- Tak wiem... Wiem... Jednak nie żałuję swojej decyzji.
- Styles, Styles... Nie zrań jej - zaśmiali się oboje i wyszli....


___________________
5 komów = NEXT
Podoba się?

3 komentarze:

  1. Aww.. Kocham kocham i jeszcze raz kocham.Czekam na next i zapraszam do siebie:http://niktnigdyniedostaniemegoserca.blogspot.com/ i http://saysomethingandloveme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję Cię do Liebster Awards,więcej szczegółów u mnie ---> http://nosound-tlumacznie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń