niedziela, 19 października 2014

Part 31

***Harry***
- Dona ja wiem że możesz nie chcieć być tutaj ale...
- Harry ja chętnie tu zostanę tylko nie chce wam wchodzić w życie z butami...
- Weź się uspokój bo już powiedzieliśmy że my cię tu chcemy a panem "ja tu jestem najważniejszy" się nie przejmuj - szepnęłem i złączyłem nasze wargi a w moim brzuchu zwariowały motyle, choć nigdy wcześniej z żadną inną dziewczyną się tak nie działo - a teraz idziemy na śniadanie maluszku.
- Yhym. Tylko daj mi kilka minut wezmę prysznic.
Gdy ona poszła do łazienki ją wyszedłem z pokoju, przez przypadek natknąłem się na rozmowę Naty, martwiącą się o mojego aniołka gdy już wyjaśniłem sobie kilka rzeczy z nią wróciłem do pokoju. Dona leżała na łóżku ubrana w asymeteryczną miętową sukienkę i czarne baleriny.
- Piękna nie za dobrze ci?
- Nie a gdzie pan był panie bestia?
- Rozmawiałem z Naty. Bardzo się o ciebie martwi.
- Kocie myślisz że czemu nic nie wiedziała o moim życiu? Dlatego że ona uważa iż jestem święta i tu się bardzo myli.
- Dlaczego pozwalasz jej żyć w tym kłamstwie?
- A teraz to coś zmieni? Nie bo jestem wampirem.
- Dona....
- Styles idziemy na to śniadanie czy nie??
- Tak, ale potem o tym porozmawiamy.
- Skoro musimy - szepnęła i wyszła z pokoju, zastanawiało mnie dla czego oszukiwałą swoją przyjaciółkę i właściwie dla czego wpadła w takie życie. Bycie człowiekiem "pokarmem" wampirów nie jest jakąś zajebistą rzeczą, boli i wyniszcza. Ona też powiedziała że to ją wyniszczało więc dla czego?! Co się kurwa musiało dziać w jej domu że się na to zgadzała...Cały czas się nad tym zastanawiałem, nad tym i nad tym czy czyta mi w myślach.
Gdy zeszliśmy do kuchni to większość była już na dole, brakowało Lux, Louis'y i Danielle.
- Hej wszystkim - powiedziała Lou wchodząc ze swoją córeczką na rękach.
- Wujek - mała umiała "latać" nie tak jak ja czy inni i tak się nigdy nie nauczy ale tak jak wiele wampirów pokonywała duże odległości jednym skokiem. Tak więc jednym skokiem wylądowała w moich ramionach, na szczęście Dona odsunęła się w samą porę - to nowa ciocia o której mówiła mama? - zapytała, może i wyglądała na 4 lata ale miała by już 8. Właściwie zastanawiałem się jak się będzie czuć gdy będzie mieć 20 i będzie tkwiła w ciele czterolatki. To na pewno był jeden z powodów dla których nie można było zamieniać osoby poniżej 15 roku życia, z powodu depresji która mogła nastąpić później.
- Tak - odpowiedziałem i posadziłem ją na jej specjalnym krześle - masz być dla niej miła. I nie gryź jej.
- Naty nie moge. Jej nie moge. Jesteście okropni - udałą focha, wiedziałem że dla niej Dona pachnie jeszcze człowiekiem, wiedziałem też że będzie się to przez najbliższy miesiąc lub dwa codziennie zmieniać.
- Też cię kochamy - zaśmiałem się i pomogłem dziewczyną zastawić stół. Po piętnastu minutach zobaczyłem że z Doną jest coś nie tak, Perrie która traktowała ją z dystansem też to zauważyła a razem z nią Eleanor.
- Co się dzieje? - zapytaliśmy w trójkę w tym samym momencie patrząc na nią.
- Nic - próbowała kłamać, może i była świetnym kłamcą ale miałem wrażenie że coś ją boli, u młodych się to zdarzało. Bolało ich gardło gdy jedli, pulsowało miejsce ugryzienia lub po prostu żołądek domagał się krwi nie chcąc przyjmować innego jedzenia co powodowało bardzo bolesne bóle brzucha.
- Nie kłam - mój i Naty głos załamał się gdy powiedzieliśmy te słowa.
- Nie kłamię.
- Dona, jesteś świetnym kłamcą ale...
- Boli cię brzuch, wyglądasz jak Louisa która nie mogła przez rok jeść niczego innego niż krew bo bolał ją brzuch, spotkałem się z tym bólem u pięciu innych osób i zawsze wyglądają tak samo. Zayn przynieś krew - szepnął Lou ale Dona złapała Zayn'a za rękę.
- Nie boli mnie brzuch - szepnęła a El złapała ją w ostatnim momencie.
- Kurwa - w sekundzie ja i Lou byliśmy obok niej. Zastanawiałem się czy martwi się o nią czy tylko o to że będzie musiał się tłumaczyć radzie z śmierci młodego wampira.
- Potrzebujesz krwi. Nie możesz tego jeść. Teraz jestem pewien - stwierdził.
- To nie brzuch. Głowa - szepnęła i chwyciła się za nią - przedtem było ciszej - prawie płakała. Ja, Lou i El zrozumieliśmy. Ona nie umiała się wyłączyć na myśli. Czytać ludzią w myślach potrafiliśmy tu wszyscy z wyjątkiem Louis'y, Lux i Paula. Ale wampirom, to umiało 6-7 wampirów na świecie.
- Kurwa - szepnęła Eli - jak mogliśmy o tym nie pomyśleć - szybko wziąłem ją na ręce i pobiegłem do naszej sypialni. Wiedziałem że brunetka weszła za mną zamykając drzwi.
- Przepraszam kochanie - szepnąłem - nie będzie tak zawsze.
- Teraz co. Teraz tu będę cały czas siedzieć? - o mal się nie rozpłakała.
- Nie. Nauczę cię wyłączania się na myśli - powiedziała El siadając obok - to nie trudne i zajmie nam najwyżej kilka godzin. Ale musi ci minąć ból. Co chcesz jeść?
- Obojętne... - szepnęła dziewczyna i wtuliła się we mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz